To już niemal pewne. Rząd podjął decyzję o wzroście płacy minimalnej do 2000 złotych brutto począwszy od stycznia 2017. Wzrośnie również stawka godzinowa i ma wynieść 13 złotych brutto za godzinę. Tak wysokiej podwyżki nie było od lat 2008-2009. Jest i trzecia zmiana – nie będzie można wypłacać młodym pracownikom 80 proc. płacy minimalnej.
Czy pracodawcy to wytrzymają?
Czy nie wzrośnie presja pracowników na wzrost płac ogółem?
Jakie to będzie miało konsekwencje dla rentowności polskiego biznesu?
Czy moja firma jest na to gotowa?
Co zrobić, aby móc zamortyzować ten wzrost kosztów?
Siłą polskiego biznesu były stosunkowo niskie koszty pracy i ogromna elastyczność. Ten czas się kończy. Polscy przedsiębiorcy muszą szukać przewag i rezerw w innych miejscach.
W wielu obserwowanych przeze mnie dyskusjach przetaczających się przez media przeważa tematyka wpływu tej decyzji na rynek pracy. Publicyści zastanawiają się czy najmniej zarabiający skorzystają na tej podwyżce i czy też odwrotnie spowoduje to ograniczanie zatrudnienia i powiększenie szarej strefy?
Niewielu jednak zastanawia się, jakie to będzie miało konsekwencje dla pracodawców. Podwyżka płacy minimalnej wyniesie 8%.
Wbrew przekonaniu pracowników obciążenia dla pracodawcy będą znaczne. Przy 2000 zł brutto koszt pracodawcy to ok. 2410 zł, z czego pracownik otrzymuje ok. 1450 zł. Przy podwyżce wynoszącej 150 zł brutto, koszty pracodawcy wzrosną o 180 zł, z czego 103 zł trafią do pracownika, a 77 zł pójdzie dodatkowo na podatek dochodowy i ubezpieczenia. W przypadku młodocianych koszty pracy wzrosną jeszcze bardziej, bo aż o 627 zł.
Produktywność pracowników w Polsce jest o połowę niższa niż średnia UE-24. Udział polskiego pracownika w generowaniu wartości dodanej to średnio rocznie ok 20000 euro, podczas gdy średnia europejska to ok 40000 euro. W generowaniu produkcji wygląda to po podobnie ok 70000 euro do ok 130000 euro. Według Eurostatu w zestawieniu produktywności skorygowanej o wynagrodzenia, czyli produktywności kosztów pracy, na 27 państw UE w rankingu zajmujemy 8. Teoretycznie to dobry wynik, oznacza, że na jednostkę kosztu, jakim są wynagrodzenia, wypracowujemy więcej niż w większości krajów unijnych. Jednak potwierdzający, że atrakcyjność naszych przedsiębiorstw oparta jest na niskich kosztach pracy. To zastanówmy się teraz jak spadnie konkurencyjność naszych przedsiębiorstw, kiedy wzrosną płace? Bo taki będzie efekt.
Wskaźnik rentowności polskich przedsiębiorstw zmniejszył się w latach 2010-2015 o 0,1 punktu procentowego do 3,6%. Czyli w ciągu ostatnich 5 lat rentowność polskich firm jest na podobnym poziomie. Bez górnictwa, (bo jednak zaburza obraz) średnia rentowność polskiego przemysłu wg GUS to 5,7%. Czy to dużo? Zależy jak na to patrzeć, ale nie wydaję się to dużo biorąc pod uwagę rentowność inwestycji alternatywnych (lokat bankowych czy też obligacji) o ryzyku znacznie mniejszym niż prowadzenie biznesu. A wynagrodzenia stanowią 10,6% kosztów ogółem. Niby niewiele, ale jednak, jeśli przyjrzymy się kosztom operacyjnym w przedsiębiorstwach i możliwością podniesienia rentowności to okaże się, że na zużycie materiałów i energii oraz koszty tych składowych mamy mniejszy wpływ niż na koszty pracy.
Popatrzmy teraz jak zmieniły się wynagrodzenia w ostatnich pięciu latach. Przeciętne wynagrodzenie od 2010 do 2015 wzrosło o 21 %. I rosły, co roku. Oczywiście istnieje jeszcze inflacja. Jednak ceny od 2010 wzrosły o 8,1%. Należy jednak pamiętać, że w ostatnich latach mamy do czynienia ze stagnacją cen, a w ostatnim roku nawet z deflacją. Realnie, zatem w ciągu ostatnich 5 latach koszty wynagrodzeń wzrosły o prawie 13%. I trend ten jest stały niezależny od inflacji. Można przyjąć, że 8% wzrost pacy minimalnej tylko w jednym roku uruchomi dodatkową presję na wzrost płac ogółem. Przy jednoczesnym malejącym zagrożeniu utraty pracy i związanym z tym brakiem środków do życia. (efekt 500+) można się spodziewać malejącej wydajności pracowników. Jeżeli tak się stanie to należy się liczyć z znacznym obniżeniem rentowności polskich przedsiębiorstw. Zwłaszcza w tych firmach gdzie udział kosztów pracy w kosztach ogółem jest znaczny.
Czy zatem podniesienie płacy minimalnej jest złe? Niekoniecznie. Ekonomiści wskazują na zwiększenie siły nabywczej ludności i możliwy wzrost popytu wewnętrznego. Czy jednak polscy przedsiębiorcy doczekają momentu, w którym będą mogli skonsumować ten wzrost popytu? Martwi, tempo i skala wzrostu płacy minimalnej. Trudno dziś oszacować, jaki to będzie miało wpływ na polską gospodarkę jednak na pewno czas, jaki otrzymali przedsiębiorcy na dostosowanie swoich firm do nowych warunków jest krótki.
Co należy zrobić wewnątrz przedsiębiorstwa, aby zamortyzować uderzenie większymi kosztami związanymi ze wzrostem wynagrodzeń?
Można i należy szukać rezerw we własnym przedsiębiorstwie, w efektywności realizowanych procesów i sposobie organizacji, we wzroście produktywności.
Czy moje procesy mogą być realizowane taniej i sprawniej?
Czy moi pracownicy mogą być bardziej efektywni?
Wg mnie w odpowiedzi na te pytania jest jeszcze potencjał dla wzrostu polskich przedsiębiorstw.
Zapraszam do współpracy w podnoszeniu produktywności.