„Kiedy zarządzanie to kwestia przetrwania”. Pod takim hasłem odbyła się w ubiegłym tygodniu konferencja z cyklu Production Manager Meetings. Ponad 300 managerów produkcji spotkało się aby dowiedzieć się o trendach w zarządzaniu produkcją, nowoczesnych narzędziach, robotach, systemach zarządzania i stosowanych podejściach. Świetny czas i świetni dyskutanci. Kilkadziesiąt indywidualnych rozmów na bardzo wysokim poziomie merytorycznym. Rozmówcy dzieli się swoimi problemami i wyzwaniami, opowiadali o swoich sposobach na rozwiązanie prezentowanych problemów. Osobiście konferencję uważam za bardzo udaną. Wiele ciekawych kontaktów i znajomości. Warto takie konferencje robić i warto na nich bywać. I na tym mógłbym zakończyć podsumowanie tego bardzo udanego wydarzenia. Tylko gdzieś w środku pozostał pewien niedosyt. Pewna igła, która boleśnie dawała o sobie znać i trudno jej się było przebić do świadomości. Może to hasło przewodnie konferencji nie dawało mi spokoju.
Dlatego postanowiłem się z Wami podzielić kilkoma gorzkimi refleksjami.
Po pierwsze automatyzacja i robotyzacja. W fabrykach na świecie pracuje już ponad 1,5 mln robotów. W Polsce ok 8 tys. Średnia światowa to 62 roboty na 10 tys. pracujących. Europejska to ponad 85 robotów na 10 tys. pracujących. A w Polsce? W zależności od badań między 22 a 28 robotów na 10 tys. Pracujących. Dla porównania w Korei Południowej to już ponad 530, w Niemczech to ponad 300 robotów, Szwecja 190. Tak wiem nie mamy co porównywać się z tymi gospodarkami. Ale Czechy – 62, albo Chiny – 49 . Przy czym te ostanie szybko się modernizują i w 2020 ma być już tam ponad 150 robotów na 10 tys. pracujących. Jak to ma wpływ na koszty produkcji oraz jakość produkcji? Analitycy Boston Consulting Group wyliczyli że do 2025 (to już naprawdę blisko) wzrost produktywności związany z automatyzacją produkcji wyniesie od 10% do 30%. Oczywiście wpłynie to na koszty pracy. Największa obniżka kosztów pracy nastąpi w Korei Południowej, Japonii i Kanadzie. I gdzie na tym tle będzie się lokować Polska z niskimi kosztami pracy. Jakimi niskimi kosztami pracy?
Drugi aspekt to wsparcie informatyczne dla zarządzania produkcją. Cóż, od kliku lat bywam na różnego rodzaju konferencjach i zadaję na początku wystąpienia jedno pytanie: „Ilu z Was do planowania produkcji wykorzystuje Excel?” I zawsze zadziwia mnie ten las rąk. Tym razem też się nie zawiodłem. Było tych rąk naprawdę sporo. Ale zauważam pewną zmianę. Po wystąpieniu podchodzili do mnie ludzie i mówili że nie podnieśli ręki bo to jednak obciach ale nadal Excel to ich podstawowe narzędzie pracy. Smutna refleksja. Jeśli do planowania produkcji wykorzystuję Excela, to jaka przepaść dzieli mnie od tych firm, gdzie planowanie odbywa się w tle – automatycznie, stosujących autonomiczne systemy sterujące produkcją? Jak to się ma do przedsiębiorstw pracujących w globalnych sieciach dostaw, gdzie zlecenie, zamówienie, przesłane do jednej firmy jest w tym samym momencie widoczne u wszystkich współpracujących kooperantów i ma wpływ na plan produkcyjny? Gdzie będę za kilka lat jeśli nie będę się mógł podłączyć do żadnej z takich sieci bo nie będę mógł spełnić wymagań informacyjnych?
Jeden z managerów produkcji zadzwonił do mnie kilka dni po konferencji z taką oto opowieścią. Otóż zachwycony prezentowanym przez nas narzędziem, które wg niego idealnie wpasowuje się w ich specyfikę produkcji i pomogłoby mu opanować panujący w jego fabryce chaos, poszedł do swojego szefa opowiedzieć mu o tym. Odpowiedź była następująca – „Mowy nie ma. Od 30 lat zajmuję się zarządzaniem produkcją i nikt nie będzie mnie uczyć jak to robić.” Cóż być może ten szef już wybiera się na emeryturę i już mu się nie chce. Ale w jakiej kondycji zostawi organizację produkcji swoim młodszym następcom? Czy będzie jeszcze co zbierać? Przecież wszyscy widzą, że tempo zmian jest ogromne. Podczas jednej z rozmów usłyszałem, że rozwiązania informatyczne, których premiera odbyła się przed 2014 rokiem są już przestarzałe. Może to lekka przesada ale rzeczywiście każdy tydzień przynosi nową wiedzę i nowe narzędzia. Kiedy rozpoczynałem współpracę z IPOsystem w 2014 roku zapisałem sobie powiadomienia w Google dotyczące IoT, Industry 4.0, Robotic Revolution, Smart Factory aby wiedzieć co się dzieje na świecie w tej dziedzinie i być na bieżąco. Wtedy (w 2014) przychodziło mi jedno powiadomienie tygodniowo na wszystkie te hasła. Tylko w pierwszych dwóch tygodniach września otrzymałam kilkanaście powiadomień dziennie na każde z nich.
Z zainteresowaniem wysłuchałem również wystąpień moich kolegów – konsultantów zarządzania. Ciekawe podejścia. Poparte case study. Być może nie do zastosowania w każdych warunkach i w każdej firmie ale jakże inspirujące. Zastanawia tylko reakcja niektórych uczestników. To nie dla mnie. To tylko teoria. Nuda. Tylko ta nuda przyniosła miliony złotych oszczędności. Jeden z prelegentów – konsultant zarządzania – opowiadał o tym jak poradził sobie z mikroprzestojami w jednej z fabryk. Osobiście mnie to zelektryzowało i spowodowało jeszcze większe skupienie. Kilka miejsc dalej siedział jeden ze znanych mi managerów produkcji i – spał (sic!). A wiem, że problem mikroprzestojów jest jednym z poważniejszych wyzwań w fabryce, którą zarządza. Co robił na tej konferencji, jeżeli nawet tak bliski jemu przykład nie był go w stanie wybudzić z letargu?
Gorzka konkluzja na koniec. Obyśmy nie obudzili się za kilka lat, kiedy dynamika produkcji będzie spadać, a polskim przedsiębiorstwom będzie coraz trudniej konkurować w globalnym łańcuchu dostaw i kooperacji, z przeświadczeniem, że powinniśmy kilka lat wcześniej zainwestować w zarządzanie, robotykę, systemy informatyczne albo co gorsze, że jakiś globalny spisek spowodował wykluczenie polskich firm z rynku.
Już dziś zapraszam kolejną konferencję z cyklu Production Manager Meetings. Tym razem spotkamy się w Warszawie 21-22 listopada.